LISTY OD CZYTELNIKÓW. „MOJA DOROSŁA CÓRKA PRZESTAŁA MNIE ODWIEDZAĆ. MÓWI, ŻE JEST ZAJĘTA, ALE JA CZUJĘ, ŻE STAŁO SIĘ COŚ ZŁEGO”

 

Na skrzynkę redakcji przyszedł poruszający list czytelniczki Zuzanny z Kalisza. Postarałam się odpowiedzieć na zadane w nim pytanie.

„Droga pani Redaktor. Na stronie przeczytałam, że jest pani pedagogiem i coachem, więc postanowiłam napisać do pani, bo mam pewne nurtujące mnie od prawie roku pytanie. 

Moja dorosła córka przestała mnie odwiedzać. Mówi, że jest zajęta, ale ja czuję, że stało się coś złego. Tłumaczy mi, że ma mało czasu dla siebie, bo dużo pracuje, ale ja się boję, że przestałam już być jej potrzebna. Mieszkamy w tym samym mieście, a ostatni raz widziałam ją przypadkiem, gdy wracała z zakupami do domu. Bardzo za nią tęsknię…

Gosia, mimo że jest już dorosła, jest straszną bałaganiarą. Gdy jeszcze odwiedzała mnie i zostawała czasem na cały weekend, jej rzeczy były dosłownie wszędzie w całym mieszkaniu. Mój mąż, gdy jeszcze żył, zawsze jej powtarzał, że gdy znajdzie męża, będzie go denerwował ten bałagan. Gdy u mnie była, ciągle chodziłam po całym mieszkaniu i zbierałam z mebli jej spinki, kolczyki, okulary lub kosmetyki pozostawione tam, gdzie zostały użyte. 

Teraz, gdy przestała przychodzić, bardzo mi brakuje tego bałaganu, jaki robiła. Czy przestałam być już potrzebna córce? A może ma kłopoty i nie chce mnie martwić?

Proszę o odpowiedź i radę,

Zuzanna.”

Pani Zuzanno, z tego, co zrozumiałam, córka przychodząc do pani na weekendy, niejako wracała „na stare śmieci”, by pobyć z panią i w mieszkaniu, w którym dorastała. Nic zatem dziwnego, że czuła się jak u siebie i zachowywała się jak zwykle. Pozostawiając wszędzie należące do siebie przedmioty, czuła się w mieszkaniu i z panią bezpiecznie i swobodnie, co było bardzo dobrym znakiem.

Gdybym była na miejscu Gosi i moja mama chodziła by za mną i ciągle sprzątała po mnie moje rzeczy, czułabym, że zwyczajnie przeszkadzam – ja i moje rzeczy. Nie czułabym, że moja obecność w tym mieszkaniu jest pożądana. Może warto szczerze porozmawiać z córką i jeśli się nie mylę, wyprowadzić ją z błędu? Jeżeli jest pani w stanie powstrzymać się przed „zacieraniem w mieszkaniu oznak jej obecności”, proszę spróbować.

Co sądzicie o problemie pani Zuzanny? Może macie własne teorie? Napiszcie je w komentarzu! Mogą być pomocne!

Jeśli macie podobne pytania lub zupełnie inne z obszaru relacji międzyludzkich, piszcie na dosedna.news@gmail.com

O tym pisałam ostatnimi czasy: WIELKI APEL REDAKCJI DOSEDNA. NACZELNA GRA I ŚPIEWA O POMAGANIU POTRZEBUJĄCYM. DOŁĄCZYCIE SIĘ?

Zerknij: Historia Grześka pokazuje, jak w jednej chwili może zmienić się całe życie. Dzisiaj mężczyzna potrzebuje pomocy. Rehabilitacja i adaptacja otoczenia pod jego potrzeby kosztują fortunę

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„ZAKOCHANA KROPLA DESZCZU” – BAJECZKA WYCISZAJĄCA [AUDIO]

JAK STAĆ SIĘ DLA INNYCH AUTORYTETEM? WSPÓŁCZESNE DYLEMATY BUDOWANIA WIZERUNKU